Why I'm in love with spring?

Wreszcie piszę tutaj bez żadnej przerwy, czy spóźnienia.
Może poprzedni czas niepisania wyszedł mi na dobre?
Idealne uczucie, kiedy nie trzeba się tłumaczyć i zaczynać post od niezbyt pozytywnej wiadomości.

Często zdarzało mi się narzekać z powodu pogody.
Nie pasowała mi temperatura, deszcz, ciągłe chmury, czy po prostu sama pora roku.
Jednak od pewnego czasu pogoda to właśnie to, co daje mi motywację, chociażby żeby przed 7 podnieść się z łóżka.
Wiosna to zdecydowanie moja ulubiona pora roku.

Niedawno byłam zdania, że cieszy mnie każda pora roku.
Jednak jest to trudne, kiedy jesień i zima są praktycznie takie same.
Czekając na złotą, piękna jesień doczekałam się jej na maksymalnie 2 tygodnie. Następne 6 miesięcy nie różniło się niczym. Deszcz, zimno i tak w kółko.
Kiedy taka pogoda dominuje to ja już odpadam.

Dlatego kiedy pojawiła się wiosna ( taka prawdziwa, bo astronomiczna nadal nie przypominała mi wiosny) poczułam wielką ulgę.
Właśnie na taki widok za oknem długo czekałam.

Już sam fakt, że widzę mocne słońce pomaga mi dobrze zacząć dzień. Dodaje mi to dużo energii na start.
Aczkolwiek, kiedy czasem pada deszcz, nie przeszkadza mi to. Taka zmiana pogody od czasu do czasu nie jest dla mnie katastrofą.

W zimę, widząc za oknem.. nic, no oprócz ciemności byłam pewna, że budzę się o 3 w nocy. Że mogę napić się wody, czy iść do łazienki i dalej położyć się spać.
Jednak widok, że jest już 7 ...
Nie wiem, czy tylko ja tak miałam wtedy, że w chwili, gdy podnosiłam się ( czyt. zwlekałam) z tego łóżka to było mi tak przeraźliwie zimno, że porównywałam to do chwili, kiedy wychodzę z wody.

Drugą rzeczą, która mnie bardzo cieszy to to, że mogę wreszcie zostawić w domu kurtkę i czapkę i jechać do szkoły rowerem w samej bluzie.
Idealne temperatury wreszcie dają możliwość na częstsze wyjście z domu i robienie zdjęć na bloga ^.^
Najgorsze co wspominam z poprzednich miesięcy to choroby, które po raz pierwszy od wielu lat przechodziłam bardzo często jak na mnie, mianowicie tylko z miesięczną przerwą. Ze 2 razy grypa żołądkowa, potem też grypa, ale przynajmniej już nie żołądkowa. Pamiętam, że trudno mi było potem zyskać energię jak wcześniej i wrócić do wszystkiego. Jak dobrze, że mam już tym spokój.

Ale dlaczego wolę jednak wiosnę od lata? Moim zdaniem wiosna jest taką porą w sam raz. Nie ma mega wysokich temperatur, jak w letnią porę. Wszystkie rośliny po raz pierwszy w roku odżywają, wszystko jest białe, zielone. W lato raczej już to nie jest takim zachwytem. Aczkolwiek muszę stwierdzić, że uwielbiam letnie burze i wieczory :)

Jedyną wadą bieżącej pory to te wszystkie pyłki unoszące się i latające niczym biały puch śniegu.
Dla alergików to już nie jest takie świetne uczucie :') Mój czerwony nos na tym zdjęciu właśnie to pokazuje.

Chyba to wszystko, co chciałam tutaj zamieścić. Nie spodziewałam się, że przy takim temacie zajmie mi to tak dużo.
O to sposób jak poświęcić cały post  pogodzie :)
A ja narzekałam, że nie mam pomysłu na notki :)

A jaka jest Wasza ulubiona pora roku, 
Może też lubicie tak bardzo wiosnę, jak ja?