Hej hej!
Nie chciałam w taki sposób zaczynać tego posta, no ale cóż
fakt faktem- zabrakło tu czegoś ode mnie w tamtym tygodniu, a powodem był po prostu brak,
inspiracji, jakichkolwiek pomysłów, dlatego uznałam, że nie będę niczego
wymyślać na siłę, tylko poczekam. Na szczęście tydzień wystarczył i moje
„blogerskie natchnienie” powróciło. A
nóż jest jakaś osoba, którą to ciekawi i zauważyła brak cotygodniowego posta na
blogu Oli ? Dziś odbiegam od moich rozkmin, a dodaję coś lżejszego.
Postanowiłam trzymać się jesieni i teraźniejszości- więc poniżej przeczytacie o
moich listopadowych wieczorach, które mogłyby otrzymać miano- wymarzonych, ale
niestety nie zawsze realistycznych z powodu czasu, a właściwie jego brak.